Ziaja sopot Balsam brązujący ujędrniający 200 ml

To prawdopodobnie pierwszy balsam brązujący, który przetestowałam. Powód był oczywisty: niska cena i łatwa dostępność, z naciskiem na pierwszy powód. I jak na tak atrakcyjną cenę, otrzymujemy całkiem niezły produkt, choć z perspektywy czasu, w ciągu którego przetestowałam też inne tego typu balsamy, ten wypada bardzo przeciętnie. Oczywiście związane jest to również z faktem, że z czasem rosną też wymagania co do działania takiego kosmetyku. Ziajowy balsam: - jest tani i wydajny, - jeśli chce się osiągnąć subtelny efekt muśnięcia słońcem, to przy ostrożnym dawkowaniu, balsam może przynieść zadowalający efekt, - dość łatwo jednak robi smugi (np. na nogach trzeba zrobić porządny peeling i dobrze nawilżyć skórę, a potem jeszcze szybkimi ruchami rozprowadzać balsam – wtedy może uniknie się smug), - potrafi brzydko schodzić, zwłaszcza na suchej skórze (łuszczy się, a przy tym skóra swędzi dość mocno), - gdy się go nadużyje, wybija się nienaturalny pomarańczowaty kolor, - ma bardzo intensywny zapach, - może brudzić jasne ubrania, - poza brązowieniem nie ma innego działania, np. nawilżającego, ani też ujędrniającego. Można przetestować, ale są lepsze kosmetyki w tej kategorii.

Balsam dobry jedynie dla osób, które chcą natychmiastowej, mocnej "opalenizny" a nie stopniowego nabierania koloru. Bardzo fajny jest np na same łydki albo całe ciało przed jakąś fajna imprezą czy letnim weselem. Nie polecam jednak na co dzień, ponieważ kolor "opalenizny" jest mocno pomarańczowy, sztuczny. Trzeba też mieć sporą wprawę w stosowaniu oraz myć ręce tak jak zaleca producent inaczej można się nabawić nieestetycznych, mocno pomarańczowych plam. Plusem dla kosmetyku jest łatwa w aplikacji, nie za gęsta konsystencja oraz poręczna buteleczka. Minusem natomiast niemiłosiernie mocny zapach składnika samoopalającego, który bardzo trudno usunąć czy w ogóle zamaskować. Gdy skóra się spoci, odór jest nie do zniesienia i nie wygląda to za elegancko. Niestety może pozostawiać również plamy na ubraniach. Balsam w bardzo przystępnej cenie ;)

Polecam całą linię Sopot Ziaja. Produkt miły w zapachu, biorąc pod uwagę inne brązujące produkty. Lekka konsystencja, dobrze się wchłania. Koniecznie należy odczekać dłuższą chwilę przed nałożeniem ubrania oraz pamiętać o umyciu rąk, szczególnie pomiędzy palcami. Polecam spragnionym śniadej karnacji w zimie ;)

Szukałam takiego balsamu brązującego, aby nie pozostawiał plam na skórze i jej nie wysuszał. Zakupiłam ten od Ziaji i bardzo go polubiłam. Ma ładny zapach, dobrze się rozprowadza, nawilża(używam go po goleniu nóg), nie mam po nim plam. Opaleniznę widać po paru godzinach (3-4). Jeśli używam go 3 dni pod rząd, opalenizna staje się dobrze widoczna. Trzeba uważać aby nie przesadzić. Efektu ujędrnienia nie zauważyłam.

Balsam jest dość gęsty, ma niezbyt przyjemny zapach, a po pewnym czasie od jego zastosowania czuć charakterystyczny zapaszek samoopalacza. Jednak uważam, że warto go wypróbować, ponieważ dobrze nawilża skórę, a efekty są zaskakujące - skóra nabiera delikatnego, naturalnego odcienia, bez smug i pomarańczowych plam.

Balsam doskonale spełnia swoje funkcje brązujące i ujędrniające. Stosuję go co drugi, trzeci dzień, a moja skóra ma jednolity brązowy kolor (bez tzw. "zacieków" i nierówności). Ponadto skóra jest optymalnie nawilżona, przyjemna w dotyku, sprężysta. Warto mieć ten balsam na swojej półce. Również opakowanie jest estetyczne, wygodne w użyciu. W pełni mogę polecić ten produkt innym. Dodam, że mam jasną karnację, a efekty zaskakują po pierwszym użyciu. Równocześnie stosuję krem relaksujący do twarzy z tej samej serii.

Stosowałam go przez około tydzień tuż przed moim ślubem, aby przyciemnić moją bladą skórę na ramionach, plecach i dekolcie. Efekt był bardzo zadowalający. W przeciwieństwie do wielu innych samoopalaczy ten balsam nadaje lekki koloryt i, co ważne, nie pozostawia plam ani na rękach, ani na posmarowanej skórze. Nawilża delikatnie, więc nie polecam go do suchej skóry. Niestety, nie pozwoliłam mu się wykazać własnościami ujędrniającymi, gdyż zaraz po ślubie odstawiłam go na półkę.