Do tej pory nie znalazłam żadnego lepszego produktu do ust. Ten uwielbiam za to, że zarówno regeneruje jak i chroni. Jeżeli mam spierzchnięte usta to wystarczy, że raz posmaruje je Carmexem. A jak aplikuje grubszą warstwę na noc, to rano budzę się z nawilżonymi, miękkimi ustami. Nie mam potrzeby leczyć moich ust i doprowadzać ich do przyzwoitego stanu przez kilka dni smarując je co parę godzin, tak jak dzieje się to w przypadku większości balsamów do ust. Nie ma też takich warunków, przed którymi ten balsam nie uchroni moich ust. A muszę zaznaczyć, że moje usta są wybitnie wymagające i kapryśne. Jak posmaruje je w zimę przed wyjściem, mróz im nie straszny. Jak jest wietrzna, deszczowa jesień, też chronią. I tak samo wiosną i latem, kiedy słońce mocno świeci, ten balsam też sobie radzi wyśmienicie. Balsam jest wydajny, wystarczy raz posmarować cienką warstwą. Nie lepi się i nie klei. Na początku leciutko mrowi i wiem, że są osoby, które nie lubią takiego efektu. Ja natomiast go uwielbiam. Opakowanie jest poręczne. Balsam nie topi się pod wpływem ciepła, nie łamie w zimie. Dobrze się wykręca. Jedynie nie polecam go za dużo wykręcać, bo może być problem z wkręceniem go z powrotem. Zapach jest lekko mentolowy, na ustach niewyczuwalny. Carmex obecnie jest łatwo dostępny, w końcu - bo jeszcze 2 lata temu musiałam go zamawiać przez internet. Cena podobna do innych produktów, np. nivei, ale jakość nieporównywalnie lepsza. Zużyłam już niezliczoną ilość Carmexów, co jest chyba najlepszą rekomendacją.