Mmm... tylko tyle przychodzi mi do głowy, kiedy pomyślę o tym żelu. Zapach jest powalający, szczególnie gdy miałam okazję używać go pod koniec zimy, kiedy o malinach można było jeszcze pomarzyć. Wracając do zapachu: świeże dojrzałe maliny, prosto z krzaka, mięta jakoś nieszczególnie zwracała swoją uwagę, mogę nawet powiedzieć że mało wyczuwalna. Po kąpieli na skórze utrzymuje się zapach do ok pół godziny. Faktyczne odświeżenie i orzeźwienie jest bardzo miłe. Konsystencja jak zwykły żel peelingujący, jednak peeling nijak tu pasuje. Nazwałabym to raczej masażem. Kosmetyk posiada małe kryształki oraz zielone kuleczki które prawie wcale nie złuszczają. Z drugiej strony jednak nie podrażniają i wrażliwa skóra będzie zadowolona, gruboskórni muszą poszukać lepszego zdzieraka. Wydajność określam jako średnią, jak to żel pod prysznic.