OPAKOWANIE: mała saszetka niezbyt przypadła mi do gustu, mogłaby być wyposażona w precyzyjny dozownik, który umożliwiałby wydobycie odpowiedniej porcji produktu. Warto wspomnieć o tym, że mi takie jedno opakowanie wystarcza na 3x, więc potem muszę spinać je wsuwką lub spinaczem. Zapach- ładny, nie za słodki, egzotyczny, można się od niego uzależnić ;) KONSYSTENCJA: jak dla mnie nieco za rzadka, troszkę przelewa się między palcami, mogłaby być gęściejsza ale ogólnie jest do zniesienia. STOSOWANIE i EFEKT: byłoby dla mnie przyjemniejsze, jeżeli olejek byłby zamknięty w buteleczce, a nie w saszetce, co znacznie ułatwiłoby mi jego aplikację na włosach. Po nałożeniu go na wilgotne włosy odczuwa się przyjemne, rozchodzące się po całej głowie ciepło, co jest niezwykle miłym uczuciem, dzięki niemu można poczuć się jak w prawdziwym SPA. Wystarczy kilka małych chwil, aby tuż po spłukaniu olejku włosy stały się śliskie i miłe w dotyku. Nie zauważyłam również, żeby obciążał włosy powodując ich szybsze przetłuszczanie się. Przed zastosowaniem tego olejku moje farbowane włosy były pozbawione blasku, a ja tak bardzo pragnęłam by im go przywrócić. Po kuracji olejkiem stan moich włosów uległ znacznej poprawie, na mojej głowie nie było już widać sterczących, połamanych włosów, zaczęły się lepiej układać i odzyskały zdrowy blask. Ten olejek ujarzmia niesforne kosmyki, odżywia, regeneruje, sprawiając, że wspaniale się ze swoją czupryną na głowie czuję! ;)