Opinia Johnson's baby Krem przeciw odparzeniom 100 ml

Mam mieszane uczucia co do tego kremu przeciw odparzeniom. Pierwszy raz go zastosowałam tuż po porodzie ,bo dostałam próbkę w paczce gdy wychodziłam ze szpitala. Gdy rodzina przychodziła do maleństwa to przynieśli nam duże opakowanie, ale zniechęcona próbką odłożyłam go głęboko w łazienkowej szafce. Opakowanie to tubka stawiana na zakrętce, przez co krem zawsze jest gotowy do użycia. konsystencja gęsta, łatwo rozprowadza się po skórze i dobrze się go zmywa. Nie roluje się w fałdkach skóry. Zostawia warstwę ochronną na skórze więc nie wsiąka w skórę do końca. Zapach miły przyjemny nie zbyt intensywny, bardzo pasuje do dziecka. Co do skuteczności działania mam mieszane uczucia. Jak już pisałam wyżej zaczęłam od próbki i przy noworodku gdy pieluszka jest wręcz co chwilę mokra, krem nie zabezpieczał dokładnie skórę przed szkodliwym działaniem moczu i kupki dziecka. Już po kilku godzinach pojawiły się pierwsze odparzenia, więc wróciłam do stosowania sprawdzonego i niezawodnego "Sudocremu". Pewnego dnia zwyczajnie mi go zabrakło bo nie zdążyłam kupić nowego opakowania i przypomniałam sobie, że w łazience na dnie szafki leży krem "Jonsona" i byłam zmuszona go użyć w zastępstwie, pomyślałam, że lepiej takim kremem niż wcale. Posmarowałam już podrośniętą córeczkę i o dziwo przez kilka dni nic się nie działo, nie pojawiło się nawet najmniejsze zaczerwienienie, a nie mówiąc już o odparzeniach. Byłam wręcz zadowolona, bo pielęgnacja i mycie było o wiele łatwiejsze niż przy "Sudocremie". I tym o to sposobem przez przypadek ten krem podbił moje serce, co na początku wydawało mi się niemożliwe. A jeśli się sprawdza to po co przepłacać, bo rozbieżność cenowa jest dość spora. Podsumowując krem doskonale sprawdza się u dzieci starszych, które nie mają non stop mokrej pieluszki i nie wymagają takiego zabezpieczenia przed czynnikami drażniącymi delikatną skórkę jak noworodki. To lekcja już na zawsze: widocznie nie należy od razu skreślać kosmetyków, które za pierwszym razem kompletnie nie przypadły nam do gustu, bo nigdy nie wiadomo może za kilka miesięcy staną się nawet naszymi ulubionymi.