Przez dłuuuugi czas truskawkowy peeling Joanny był moim ulubieńcem(o ile dwunasto- czy trzynastolatka może mieć jakieś swoje kosmetyczne perełki). Wydawało mi się, że mam taki super kosmetyk za małe pieniądze, że tak bardzo o siebie dbam i tak dalej i tak dalej. Potem jakoś w moje ręce zaczęły trafiać peelingi firmy Oriflame i dopiero wówczas zobaczyłam, jakim to koszmarnym bublem okazała się Joanna. Okej - ten peeling myje. Ale to samo robią żele i mydła pod prysznic, a od peelingu oczekujemy jednak chyba czegoś innego. Zrobiłam sobie porównanie - peeling z Joanny i peeling z Oriflame. Jak na dłoni widać było, że mój dotychczas ulubiony peeling nic mi nie daje. Nie oczyszcza, ani nie wygładza mojej skóry. Drobinek ma jak na lekarstwo, jest super niewydajny i ciężko z opakowania wydobyć resztki produktu. Niestety, ale jakość odpowiada tu cenie - mało płacimy, więc mało oczekujmy. Niemniej jednak jakiś tam sentyment do niego mam - w końcu był moim pierwszym!