Garnier Farba do włosów Olia

Stosowałam kolor czarny. Początkowo obawiałam się, że jedno opakowanie na moje włosy za połowę pleców, to będzie za mało. Ale pomyliłam się. Jednym pudełeczkiem uzyskałam dokładne i równomierne pokrycie włosów, bez żadnych prześwitów! Farba nie zawiera amoniaku, pachnie pięknie, kwiatowo, więc już sama czynność nakładania jej na włosy, bez konieczności wstrzymywania oddechu, jest bardzo przyjemna. Dodatkowym "umilaczem" są zapachowe rękawiczki. W zestawie nie ma żadnej pipetki ani końcówki, która ułatwiałaby nakładanie farby na włosy. Ale dla mnie to nie problem. Ja każdą farbę nakładam i wmasowuję we włosy tak, jak to robię myjąc je szamponem. Jak dla mnie jest to najlepsza metoda, bo zapewnia mi dokładne jej rozprowadzenie i mam pewność, że wszystko pokryję równomiernie. Kolor wyszedł taki, jak na opakowany, głęboka, ale naturalna czerń z ładnym połyskiem. Miałam już dość spore odrosty, więc trochę się obawiałam, że w tych miejscach odcień wyjdzie trochę jaśniejszy. Na szczęście uzyskałam jednolity, równomierny kolor na całej długości. Farba nie zniszczyła i nie wysuszyła włosów. Dodatkowym plusem jest dołączona do zestawu rewelacyjna odżywka, która ładnie wygładza i nawilża włosy. Co do trwałości- póki co jestem zadowolona, mimo że farba nie zawiera amoniaku, to kolor ładnie się trzyma. Fakt, za każdym myciem, woda zabarwia się, ale nie wpływa to na intensywność koloru. Po kilkunastu myciach kolor nadal jest wyrazisty, nawet na odrostach. Polecam.

Ta farba do włosów jest moją ulubioną. Wypróbowałam kilka innych ale ta okazała się najskuteczniejsza i najprzyjemniejsza w aplikacji. Ma delikatny zapach a kolor jest naturalny :)

Skusiłam się na zakup tej farby ze względu na jej skład. Wiele się naczytałam o dobroczynnym działaniu olejków na włosy, więc stwierdziłam, że ta farba nie tylko mi nie zaszkodzi, ale wręcz może pomóc. I nie myliłam się. Wybrałam odcień 6.43 (miodowa miedź). Co prawda rozczarowało mnie to, że nie uzyskałam takiego pięknego koloru jak na opakowaniu, ale zachwyciła mnie kondycja włosów po zabiegu. Podejrzewam, że największą zasługę należy tu przypisać załączonej do produktu bardzo dobre odżywce, która wygładziła i wzmocniła strukturę włosów. Nigdy jeszcze nie miałam tak lśniących, miękkich i sypkich włosów. Sama farba jest dosyć rzadka i pięknie pachnie. Konsystencja może przerażać, a niestety w opakowaniu nie było aplikatora w kształcie kropelki :/, który znacznie ułatwiłby nałożenie produktu.

Dzisiaj mija 18 dni od kiedy farbowałam włosy farba Olia....Przejdę do początku czyli zacznę od opakowania :) Czytałam opinie Wafelka na temat zawartości opakowania i u mnie był to aplikator właśnie w formie kropli...ehhh....I tu zaczęłam się zastanawiać dlaczego te farby różnią się zawartością? Swoja farbę zakupiłam w Tesco i zaciekawiona tym faktem postanowiłam przejrzeć inne farby z olia. Wszystkie opakowania były z tym aplikatorem! Wydaje mi się, że może Wafelek trafiła na jakieś felerne? Nie mam pojęcia dlaczego... Wybrałam kolor czarny ponieważ moje włosy z natury są w kolorze czekoladowy brąz czyli dość ciemne i od czasu do czasu zmieniam kolor na ciemniejszy od mojego naturalnego. Szata graficzna opakowania bardzo przyjemna dla oka więc nie mam do czego się doczepić, ale najważniejsza jest zawartość i efekt końcowy. Aplikator w formie kropli deszczu jest bardzo przyjemny i nie wyślizguje się z ręki przez co znacznie ułatwia aplikacje! Konsystencja farby jest moim zdaniem w sam raz czyli nie za rzadka i nie za gęsta! W każdym bądź razie nie spływa z włosów i za to ogromny plus! Zapach wręcz cudowny taki kwiatowy i w żadnym wypadku nie drażniący! Byłam pod ogromnym wrażeniem że zapach jest taki delikatny i przyjemny :) Zawsze przed farbowaniem smaruję czoło zwykłą wazeliną białą aby uniknąć zafarbowania, ponieważ ciężko jest później zmyć farbę i nie wygląda to zbyt estetycznie:/ W tym wypadku zrobiłam również tak samo :) Producent zaleca aby trzymać farbę na włosach ok.25 minut a ja trzymałam 20min i efekt końcowy był po prostu boski! Wszystkie odrosty idealnie pokryte! Włosy były lśniące, delikatne i nie łamały się ani nie wypadały! Po użyciu odżywki efekt jest naprawdę niesamowity a sama odżywka starczy na 2 lub 3 razy w moim wypadku na 2 razy, ponieważ nałożyłam jej dość sporo! Włosy pachniały kwiatami a przy rozczesywaniu w ogóle się nie plątały i za to również ogromny plus! Jak wspomniałam wyżej minęło 18 dni od zafarbowania włosów i nic się z włosami nie dzieje a sam kolor jest taki sam jak na początku czyli intensywnie czarny! Kolor nie wypłukuje się tak szybko jak przy użyciu innych farb bez amoniaku i muszę zaznaczyć iż myje włosy codziennie! Farbę zakupiłam w promocyjnej cenie 18,50 zł i jestem wręcz oczarowana efektem jaki uzyskałam! Producent zaskoczył mnie jeszcze jedna rzeczą :) Dołączył do zestawu pachnące rękawiczki :) Polecam tę farbę bo na pewno spodoba się osobom, które używają od lat farb bez amoniaku i chcą być zadowolone z efektu! Farba nie uczula ani nie podrażnia skóry głowy!

Nie byłabym sobą, gdybym nie skusiła się na absolutną (jak zapewnia producent) nowość, jeśli chodzi o koloryzację włosów - farba oparta na naturalnych olejkach. OPAKOWANIE hmm, ładne, nowatorskie, ale... To co mnie zawiodło to fakt, że na zagranicznych blogach pokazana była śliczna buteleczka-aplikator w formie kropli, która ułatwia nakładanie farby. Co więcej, w zagranicznej wersji w kartoniku wycięty jest specjalny otwór, w który umieszcza się buteleczkę aby stała stabilnie - i to jest gadżet! Nie wiem, czy jesteśmy gorsze, ale poskąpiono nam takich atrakcji i niestety musimy poradzić sobie z pomocą własnej miseczki i pędzelka... Na opakowaniu widzimy jakby wycinek zdjęcia ukazujący farbowane pasemko. Oczywiście wyróżnia to design spośród innych, ale wymaga wytężenia wyobraźni, ponieważ nie wiemy jak kolor włosów komponuje się przy twarzy modelki, co zawsze było mi pomocne - dokładnie wiedziałam czy odcień będzie pasował do mojej karnacji czy koloru oczu... W kartoniku znajdujemy nietypowo czarne rękawiczki (oczywiście dużo za duże, na szczęście nie zjeżdżają), farbę, utleniacz, odżywkę i instrukcję. Skuszona dobrą CENĄ (w promocji 16.99zł) oraz ciekawymi nazwami odcieni, wybrałam Jasną Czekoladę 6.35, ponieważ pragnęłam głębokiego brązowego koloru zamiast ciemnego kawowego, jaki zazwyczaj wychodzi mi po użyciu brązów. ODCIEŃ niestety, wyszedł straszny :) Nie mam pojęcia, kto nadał mu taka nazwę, po kolor koło czekolady nawet nie leżał... Po spłukaniu farby przy nasadzie włosów ukazał mi się kolor marchewkowy! W pierwszym momencie byłam tak wściekła, że natychmiast chciałam nałożyć inną farbę (bo tych u mnie w domu pod dostatkiem), ale po wysuszeniu kolor był już do zniesienia (płomienny rudy, podobny kolor ma Kasia Zielińska) więc postanowiłam go zostawić na miesiąc, tym bardziej że czasem farbuję się na kasztanowo. Swoje naturalne włosy mam ciemnobrązowe i tak sobie myślę, że blondynka która nałożyłaby ten odcień mogłaby wpaść w rozpacz, bo kolor zapewne będzie jeszcze bardziej rażący :) Nie odejmuję za odcień gwiazdki, ponieważ odcień zawsze można zmienić- po prostu dobrze nie trafiłam.. Po kilkukrotnym umyciu włosów szamponem Timotei, pogłębiającym kolor brązowych włosów, odcień stał się głębszy i nawet zaczął mi się podobać ;) Świetnie komponuje się z lekko opaloną cerą i brązowymi oczami... KONSYSTENCJA boska... Nie było mowy o długim mieszaniu czy o grudkach. Farba jest bardzo kremowa, wygląda raczej jak balsam do ciała :) Ponadto przepięknie pachnie, absolutnie nie dusi, mimo że jest rzadka to nie spływa z pędzla. Produkt bardzo łatwo i równomiernie się nakłada, nie brudzi, łatwo usuwa się jego resztki ze skóry i od razu po wysuszeniu włosów można związać je w kitkę bez obaw, że widoczne są jakieś plamy przy uszach czy na czole.. WYDAJNOŚĆ hmm, taka sobie. Co prawda jedno opakowanie wystarczyło mi (ledwo, ledwo) na gęste włosy do ramion, ale wolałabym nie męczyć się tak z rozprowadzaniem resztek na końcówkach. W momencie, gdy ktoś ma dłuższe włosy, musiałby kupić już dwa opakowania i tu niestety cena przestaje być atrakcyjną (od ok.34zł do ok.45zł)... POKRYCIE- no właśnie, i tu zabrałam jedną gwiazdkę :( Poprzednio miałam czekoladowe włosy, bardzo równomiernie ufarbowane, dodatkowo tydzień przed farbowaniem Olią rozjaśniałam końce, nauczona doświadczeniem ze sklepowymi farbami. Niestety obecnie moje włosy zafarbowane są koszmarnie nierównomiernie. U nasady są wściekło-pomarańczowe, natomiast dolne 15cm to raczej ciemny kasztan :/ Duuuży minus, tym bardziej, że sugerując się opakowaniem myślałam że wybieram w miarę naturalny odcień :/ PIELĘGNACJA-tutaj naprawdę wielki ukłon w stronę Olii. Włosy są świetnej kondycji, w ogóle mi nie wypadały, nie kruszą się i nie przesuszają - wyglądają bardzo zdrowo i pięknie błyszczą :) Co więcej, odżywka dodawana do opakowania, w zamykanej buteleczce, to prawdziwa gwiazda. Jest jej dużo (40ml) i spokojnie można by jej użyć nawet na dwa-trzy razy, ja jednak zawsze zużywam całość. Odżywka jest bardzo gęsta, trochę sztucznie pachnie-ale to nic, włosy po nałożeniu są idealnie śliskie i miękkie, idealnie się rozczesują - naprawdę byłam nią zachwycona! TRWAŁOŚĆ Myję włosy codziennie i po ponad tygodniu nie zauważyłam jakiegokolwiek ubytku koloru, choć zazwyczaj już po takim czasie pasma mi zaczynają płowieć i się "spierać". Co prawda widzę za każdym razem lekko zabarwioną wodę, ale nie ma to jak na razie żadnego wpływu na intensywność odcienia :) WRAŻENIA Szczerze mówiąc jestem zachwycona farbą, która robi sporą konkurencję Castingowi L'Oreala pod względem delikatnej koloryzacji. Świetnie kryje siwe włosy, nie wypłukuje się, rewelacyjnie pielęgnuje. Radzę jednak wybierać odcienie dość mocno zbliżone do naturalnego koloru włosów, aby nie uzyskać takiego efektu jak mój :)