Anna Nafta kosmetyczna z witaminą A+E 160 ml

Jaki zapach może mieć nafta? Cóż... oczywiście, że naftowy. Nie jest on jednak dla mnie odstręczający, a po umyciu włosów całkowicie znika. Nafta jest bardzo płynna i ciężko się ją aplikuje z tego opakowania. Lepiej przelać ją do jakiejś butelki z rozpylaczem. Zanim użyjecie nafty zaopatrzcie się w naprawdę dobry szampon „zdzierający”, np. pokrzywowy, gdyż w przeciwnym wypadku nie zmyjecie tego specyfiku. Ja sporo się namęczyłam, zanim ją usunęłam. Po umyciu i zastosowaniu odżywki, przychodzi czas na suszenie. Niestety włosy znacznie oporniej schną po „naftowaniu”. Ale rezultaty, jakie otrzymujemy są warte trudów. Włosy już po pierwszym użyciu zyskują piękny blask i zdrowszy wygląd. A potem jest już tylko lepiej.

Do zakupu nafty i do tego jeszcze, do wcierania jej we włosy zawsze podchodziłam sceptycznie, tym bardziej, że nie było wcześniej żadnej opinii na jej temat. Jednak moje włosy są bardzo zmęczone i osłabione ciągłymi zabiegami fryzjerskimi, więc postanowiłam ją przetestować. Użyłam Nafty już 3 razy przed każdym myciem. Włosy są bardziej miękkie, końce mniej suche i co najważniejsze, wcale nie śmierdzi tak, jak zawsze mi się wydawało :) Jest delikatny zapach, ale po umyciu włosów (zawsze myje 1 raz) nic nie czuć. Cudów jeszcze nie ma, zresztą się nie spodziewałam, ale faktem jest, że poprawia ogólną kondycje włosów. Polecam po wtarciu we włosy owinąć je ręcznikiem dla lepszego wchłonięcia - tak, jak to z każdymi odżywkami - wiadomo, działa lepiej. Ja trzymam nie 10 minut, jak poleca producent, tylko 15-20, ale myślę, że każdy musi sobie sam sprawdzić jak długi czas będzie dla niego optymalny w zależności od włosów. Ogólnie produkt niezły. Polecam.