Green Pharmacy Olejek łopianowy z olejkami drzewa herbacianego i rozmarynu 100 ml marki Green Pharmacy w kategorii Ciało / pielęgnacja ciała / oleje naturalne. Green Pharmacy Green Pharmacy Olejek łopianowy z olejkami drzewa herbacianego i rozmarynu 100 ml uroda włosy olejki.
Otrzymaliśmy Twoją recenzję - pojawi się na tej stronie po zatwierdzeniu przez moderatora.
Odśwież stronę i spróbuj, proszę, raz jeszcze.
Po wypróbowaniu olejku z papryką i arganem, przyszedł czas na olejek ze skrzypem polnym. Zakupu nie żałuję. Opakowanie typowe dla GP. Ciemnobrązowa, plastikowa buteleczka, która umożliwia kontrolowanie stopnia zużycia produktu. Butelkę wieńczy zakrętka, pod którą kryje się dość duży otwór. Mi jego wielkość nie przeszkadza, bo olejek i tak wlewam do porcelanowej miseczki, a następnie go podgrzewam. Olejek jest bezzapachowy, a jego kolor określiłabym jako lekko zloty. Konsystencja jak to przy olejkach, jest oleista, tłusta. Bezproblemowo nakłada się go na włosy i nie mam najmniejszych problemów z jego zmyciem. Co do samego działania to również jestem zadowolona. Olejek nie powoduje szybszego przetłuszczania się włosów, zdecydowanie poprawił ich kondycję. Przestały nadmiernie wypadać, puszyć się, lepiej się układają. Są zdecydowanie gładsze w dotyku, sypkie, znacznie bardziej błyszczące, końcówki się nie rozdwajają. Po ostatnim farbowaniu moje końcówki zrobiły się szorstkie, olejek ładnie je nawilżył i są teraz bardziej miękkie. Nawet moja siostra zauważyła, że włosy zrobiły mi się ładniejsze, zdrowiej wyglądają i szybciej rosną. Pojawił się też wysyp tzw. baby hair. Olejek jest też wydajny, przy moich włosach o długości za połowę pleców, wystarczył mi na ponad dwa miesiące.
Kupiłam go w Rossmanie. Za 100 ml opakowanie zapłaciłam 5 czy 6 zł. Nie pamiętam już dokładnie. Opakowanie co prawda jest ładne i poręczne, lecz jeśli chcecie zabrać go ze sobą w podróż to zapomnijcie o tym. Chyba, że lubicie mieć tłustą kosmetyczkę. Niestety opakowanie ma dwie wady. Zakrętki, chociaż nie wiem czy bardziej nie odpowiadałoby tutaj określenie zatyczka, nie można jej zakręcić.Jedynie można ją nałożyć na szyjkę opakowania. Jeśli jednak chcecie bardzo zabrać ze sobą w podróż ten olejek, to polecam go przelać do jakiejś plastikowej zakręcanej buteleczki. Drugim słabym punktem opakowania jest brak jakiegokolwiek dozownika. Po otworzeniu przywita nas dość duża dziura. Gdzieś widziałam, jak jakaś blogerka stwierdziła w swojej recenzji tego olejku, że opakowanie ma" niekapek". Fakt, opakowanie posiada w szyjce coś białego z takimi jakby ząbkami (nie wiem jak to nazwać), ale gdyby zawierał "niekapek", to przy mocniejszym przechyleniu podczas odlewania kosmetyku do miseczki nie rozbryzgiwałby się aż tak na boki. Do jego plusów można zaliczyć brak zapachu, jedno 100 ml opakowanie wystarczyło mi na 2 miesiące. Stosowałam go co drugi dzień. Odlewałam małą ilość olejku do miseczki, przez chwilę podgrzewałam w mikrofalówce i wcierałam w skórę głowy oraz włosy. Zostawiałam zgodnie z zaleceniem producentem na głowie do 30 minut. Co do usunięcia tego kosmetyku ze skóry głowy i włosów...Ujmę to tak.Dwukrotne mycie włosów i skóry głowy nie pomagało. Dopiero po trzecim myciu nie miałam wrażenia, że moje włosy to tłuste frytki. Osobiście nie zauważyłam, żeby wypadało mi mniej włosów po stosowaniu go. Niestety wzrostu nowych włosów tak zwanych baby hair nie zauważyłam. Na moje szczęście powiadam w miarę gęste włosy i nie martwię się jak narazie, że mam prześwity. ;-) Osobiście jestem bardziej zadowolona z balsamów do włosów Green Pharmacy. To dzięki nim skusiłam się na zakup olejku łopianowego. Jednak pozostanę przy ich balsamach do włosów. Nie skuszę się na zakup innych ich olejków, mimo że ceny nie są bardzo bardzo wysokie.
Naturalna pielęgnacja jest modnym trendem ostatnich miesięcy. W ten trend wpisuje się filozofia firmy Elfa Pharm, producenta tego olejku, który na mnie nie wywarł najlepszego wrażenia. Opakowanie plastikowe jest plusem olejku, pozwala na uniknięcie bolesnych wypadków, w momencie gdyby butelka się nam wyśliznęła. A wyślizgiwać się będzie, ponieważ producent nie zadbał o odpowiedni dozownik, mamy więc normalny otwór "butelkowy", z którego trudno precyzyjnie aplikować odpowiednią ilość olejku, co powoduje "oblejenie" butelki i szybszą eksploatację kosmetyku. Jest to wyjątkowo uciążliwe i utrudnia pielęgnację, przysparza dodatkowych problemów ze sprzątaniem (te tłuste ślady na kafelkach). Duży minus. Zapach naturalny, przypominający zapach oleju do smażenia, bez rewelacji. Producent rekomenduje stosowanie kosmetyku na skórę głowy, ja stanowczo to odradzam: u mnie pojawił się łupież (a kosmetyk ma podobno działanie przeciwłupieżowe). Taka aplikacja może też doprowadzić do zapchania ujścia meszków włosowych i wtedy możemy mieć już duży problem. Złym pomysłem jest pozostawianie olejku na włosach na noc(a tak byłoby wygodniej),- zresztą producent tego nawet nie rekomenduje, co jednak świadczy o pewnych brakach kosmetyku. Dość dobrze sprawdza się na końcówkach włosów, aplikowany przed myciem głowy - tylko tyle lub aż tyle. Zaletą produktu jest jego cena: do 10 zł, często dostępny w promocjach. Z dostępnością już jest trudniej, dlatego, że na 100% dostaniemy go jedynie w Naturze, a nie wszędzie ta sieć drogerii występuje. Podsumowując: tani średniak bez wywoływania efektu "WOW". Delikatnie poprawia wygląd włosów jedynie przy dłuższym i systematycznym stosowaniu, nie nadaje się do nabłyszczenia włosów na sucho ( więc dodatkowy wydatek na produkt do stylizacji), podrażnia skórę głowy i na pewno nie przyczynia się do walki z łupieżem czy wypadaniem włosów. Producent powinien zrewidować rekomendowany sposób aplikacji olejku. Prawdziwa włosomaniaczka wykorzysta ten produkt do tworzenia masek na włosy (więc jest w stanie zużyć olejek), niedoświadczona reszta może po kilku aplikacjach się poważnie zniechęcić i odstawić w ciemny kąt łazienki.