Dermacol podkłady Acnecover Podkład antybakteryjny 30 ml

Opakowanie - całkiem zwyczajne - plastikowe, ale wygodne - mały dzióbek dozuje nam pożądaną ilość podkładu - nie musimy się obawiać, że wyciśniemy z tubki zbyt dużo. Zapach - producent pisze, że jest bezzapachowy ale ja czuję mentol który również jest lekko wyczuwalny po aplikacji na twarz - daje przyjemne uczucie chłodzenia. Konsystencja - podkład jest dość gęsty, ale bardzo dobrze rozprowadza się po skórze, nie zostawia smug, grudek - idealnie stapia się ze skórą. Krycie - muszę powiedzieć, że bardziej niż średnie. Moja pełna przebarwień skóra ma po jego aplikacji idealny wygląd - co mnie ogromnie zaskoczyło - oczywiście na plus. Efekt maski - ZERO :) Co ciekawe - buzia w ciągu dnia zaczęła lekko się błyszczeć dopiero po jakiś 6 godzinach. Po zastosowaniu bibułki matującej - ilość sebum, która na niej pozostała - była niewielka. Podkład dalej był na swoim miejscu a makijaż nienaruszony i nieskazitelny. Nawet koleżanki w pracy zauważyły zmianę w moim wyglądzie. W dodatku - wszystkie niespodzianki które pojawiły się rano - w ciągu dnia, kiedy buzia była posmarowana tym kremem - zniknęły. A nowe jakoś się nie pojawiły. Czerwone plamki i inne lekkie przebarwienia zbladły tak, że wieczorem skóra była praktycznie idealna. Co to za cudo? Do tej pory takie rewelacyjne efekty dawały mi wyłącznie BB kremy, zwłaszcza Missha Perfect Cover - a tu taka miła niespodzianka. Generalnie ten podkład bardzo mi przypomina Missha PC - zarówno w konsystencji jak i w odcieniu - kolor 2 Acnecover jest bardzo podobny do koloru 23 Missha PC. A cena - nieporównywalna :)

Hmm, zacznę od tego, że najjaśniejszy odcień był bardzo ciemny i nienaturalny. Podkład nie działał pozytywnie na cerę trądzikową, a powinien, bo przecież po coś nazwano go antytrądzikowym! Chyba powinien chociaż nie szkodzić, a on to zrobił. W zasadzie mam go długo, użyłam 2 razy i leży. Nie wiem, może przyda się do wymieszania z innym, za jasnym podkładem, może go przyciemni, żadnej innej roli dla niego nie widzę. Skóra się po nim błyszczy i ma nienaturalny odcień. Generalnie, do niczego.

Niestety ta linia podkładów moim zdaniem niczym nie równa się legendarnym podkładom kryjącym Dermacolu :) Jak dla mnie za delikatny gdyż jestem miłośniczką dość mocno kryjących podkładów, więc jest to zdecydowanie propozycja dla osób, które cenią sobie delikatniejszy makijaż. Nie jest zbyt trwały, na pewno nie nadaje się na większe wyjście. Specjalnie nie tuszuje zmian czy przebarwień. Plusem na pewno jest przyjemna konsystencja (zupełnie inna niż w przypadku Make-up Cover) oraz zapach, choć i przy tym podkładzie może być problem z dokładnym rozprowadzeniem, dlatego niezbędny jest krem podkładowy a najlepiej baza pod makijaż :) Na mojej mocno przetłuszczającej, skłonnej do zaskórników cerze niestety się nie sprawdził... natomiast używany punktowo na wypryski, zdecydowanie je przysusza!

Mile zaskoczona działaniem tradycyjnego "Make-up Cover" tej samej firmy (którego używam przede wszystkim jako skutecznego korektora), postanowiłam wypróbować inne kosmetyki tej firmy. Od ładnych paru lat mam problemy ze swoją mieszaną, skłonną do trądziku cerą. Znalazłam już fajne podkłady, które skutecznie pomagają mi ukrywać niedoskonałości, ale poszukiwałam także czegoś na co dzień, żeby przy jednoczesnym maskowaniu pielęgnować buźkę. I w tej roli "Acnecover" całkiem nieźle się sprawdza. Kryje raczej średnio i nie jest zbyt trwały, dlatego nie użyję go przed wielkim wyjściem lub gdy potrzebuję cały dzień (bez poprawek) dobrze wyglądać. Ale chętnie go używam, gdy jestem w domku lub w czasie mrozu. Ma świetny zapach (pewnie kwestia gustu), dzięki czemu, gdy go nakładam, wiem, że upora się z nieproszonymi gośćmi na twarzy. Trzeba dobrać dobry krem pod niego, bo bywa niekiedy uciążliwy w rozsmarowaniu, jak każdy dermacol pewnie. Zauważyłam po paru użyciach, że zasusza istniejące krostki i przeciwdziała powstawaniu nowym. Myślę, że kupię go jeszcze nie raz, ponieważ przypadł mi do gustu!!!