Dziewczyny jak często stosujecie maseczki, raz w tygodniu , częściej? Nakładacie zawsze takie same , czy zmieniacie np raz nawilżająca a raz wygładzająca ? Ja zazwyczaj w soboty poddaję się takim pielęgnacyjnym zabiegom.
Maseczkę stosuję raczej nie częściej niż raz w tygodniu. Nie wynika to z tego, że powinno się ją stosować z jakąś określoną częstością, ale dlatego, że o niej często zapominam;) Kupuję opakowanie białej glinki i tworze różne kombinacje. W podstawowej wersji używam glinki zmieszanej z odrobiną oleju z pestek winogron i wodą mineralną (glinka bez oleju ściąga mi skórę, mimo że to biała glinka, która dedykowana jest m.in. skórze suchej). Inna wersja to glinka, odrobina oleju, woda mineralna i łyżeczka kakao - dobrze wpływa na kolor cery, lecz trzeba uważać z ilością kakao, bo może podrażnić bardziej wrażliwą skórę. Często do maseczki dodaję kilka kropel olejku eterycznego: lawendowy (uniwersalny), paczula i herbaciany (w przypadku niespodzianek na skórze). Czasem dodaję też trochę miodu.
Ja staram się używac maseczek codziennie, szczególnie dbam o swoją twarz po powrocie z pracy, jest wtedy zmęczona i przesuszona. Nakładam maseczkę Sisley z wyciągiem z lipy, który koi i relaksuje moją skórę, równiez delikatnie oczyszcza skórę. Moja skóra jest gładka po jej użyciu i odprężona :-) Na noc stosuję inną maseczkę tej firmy z wyciągiem z róży i ona jest fenomenalna :-) To taka krem-maska którą można pozostawić na całą noc. Następnego dnia miło spojrzeć w lustro :-) Twarz jest wypoczęta i mega odżywiona :-) Makijaż również świetnie się trzyma i jest świeży, nie wymaga poprawek przez cały dzień :-) Naprawdę warto stosować maseczki, to po kremie do twarzy drugi niezastąpiony kosmetyk w walce o piękną cerę :-) Na rynku jest taki wybór maseczek że każdy znajdzie na pewno coś dla siebie :-)
Oj dobrze, że mi przypomniałyście. Kiedyś stosowałam maseczki częściej, ale teraz wstyd się przyznać, ale już ze trzy miesiące nie stosowałam żadnej. Ziajowe są fajne, bo są tanie, a przy tym skuteczne ;-) Jutro sobie zafunduje domowe spa z aromatycznym olejkiem z drzewa różanego, relaksującą muzyką i oczywiście maseczką na twarzy... mmmm
Ja bardzo rzadko używam maseczek, bo najczęściej zamiast pomagać, powodują u mnie wysyp podskórnych wyprysków :/ Raz na "ruski rok", czyli co ok.3 miesiące stosuje maseczkę z glinką białą, bo tylko ta działa na mnie zbawiennie. Zamiast maseczek zdecydowanie preferuję cotygodniowy peeling i codziennie krem nawilżający rano i wieczorem ;)
Słyszałyście może o maseczce do domowej karboksyterapii?Są to maseczki z CO2 Z tego co wyczytałam ma dość spektakularne działanie. pozytywnie wpływa na: - lifting twarzy, podbródka, dekoltu -rozjaśniania wszelkie przebarwienia skóry -wygładza skórę i zwiększa jej metabolizm Tyle wyczytałam z opisu, ale może któraś z Was stosowała już taką maseczkę, jestem ciekawa czy naprawdę jest aż tak dobra
Proponuję coś dla posiadaczek tłustych cer – maseczkę drożdżową. Nasze babcie na pewno też ją stosowały. W sklepie nie aż tak bardzo droga, ale wykonana w domu kosztuje parędziesiąt groszy, a nie zawiera żadnych sztucznych dodatków. Wystarczy pół paczki suszonych drożdży – najlepiej kupcie od razu kilka paczek, suszone drożdże się nie psują, a zapewniam Was, że będziecie chciały tę maseczkę stosować baaardzo często. Oczywiście mogą to też być świeże drożdże – wtedy wystarczy większa szczypta. Drożdże zalewamy dwiema łyżkami ciepłego mleka i mieszamy, aż otrzymamy gładką masę. Dodajemy pół łyżeczki soku z cytryny. Jeśli macie w domu witaminę E, dodajcie kilka kropel. Ale i bez witaminy E, efekt będzie wspaniały! Ile kosztowała mnie ta maseczka… zaczekajcie… jakieś 50 groszy!
mam jakiegoś gingera , którą się odlepia jak naklejke z twarzy /avon lub oriflame/ , kupuję po 2 razy w miesiącu szarą glinkę odkąd spóbowałam tej z Esentii, a jeśli jeszcze nie wyjadłam wszystkich jajek, to robię taką miodową z żółtkiem i sokiem z cytryny, przez dwa ostatnie miesiące robiłam regularnie co tydzień z kitu pszczelego- musiałam go zużyć skoro kupiłam i efekt był ,,dotykalny" :D a ostatnio testowałam swoją nagrodę od Esentii- maskę arganową- świetnie napina i koi, ładnie nawilża
Ja mam mieszaną w kierunku normalnej, policzki nie są suche i pasta sprawdza się bardzo dobrze. Co prawda szorując skupiam się bardziej na strefie T, ale nie zauważyłam by policzki się bardziej przesuszały. Jeżeli nie jesteś pewna tej pasty to zapytaj o próbki, wiem, że są bo sama otrzymałam próbkę pasty przy zakupie pasty.. ale to nic, oddam komuś na spróbowanie.
Maseczki mają to do siebie, że składniki odżywcze są bardziej skondensowane. Ja osobiście aplikuje je sobie raz w tygodniu, zazwyczaj w piątek. Wtedy mój ukochany jedzie do rodziców/kolegów, a ja mam czas dla siebie - maska na włosy, maseczka na buzię, zabieg parafinowy na stopy i dłonie, później peeling kawowo-miodowy całego ciała. Do tego pyszna gorąca herbata z imbirem i sokiem malinowym, cieplutki kocyk i dobra książka, ewentualnie jakiś film (choć nie lubię sama oglądać). Żyć nie umierać! :)
Juuuhu nie przeszkadza Ci, że Twój facet zostawia Cię samą w piątkowe wieczory? Dla mnie to ulubiony dzień tygodnia. Często pijemy z mężem wino i oglądamy filmy albo seriale z całego tygodnia. Zdarza się nam iść spać dopiero koło 1, 2 w nocy. Na szczęście mój mąż już wyrósł z cotygodniowych wyjść z kolegami, spotyka się z nimi raz na kilka tygodni.
Martus2833 - nie, w ogóle, jest to jedyny dzień w tygodniu, kiedy mogę się wyciszyć i pobyć sama lub również spotkać się z koleżankami, mamą... cały weekend za to spędzamy razem :) Druga sprawa, że nie co tydzień idzie do kolegów, tylko np. spotka się z ojcem. A jak już gdzieś wychodzi, to z przyjacielem katować się na rowerze (50 km dla nich to norma), lub spotykają się 3-4 osobowym gronie. Ja jego chłopców wręcz uwielbiam i często sama się z nimi też spotykam ( w sensie jako jedyna osoba płci pięknej) :)
Martuś, nieeee ;) to jest zawsze nasz wspólny wybór, czasem idę z nim, jednak zazwyczaj zostaję sama. I dobrze się z tym czuję :) Jestem indywidualistką i bardzo dobrze się czuję będąc samej. A taka chwila wytchnienia zawsze dobrze mi robi - relaksuje, pozwala się na moment zatrzymać i zregenerować siły. Mój Marcin jest znowuż ekstrawertykiem i zawsze musi coś robić, z kimś być....ja nie mam takiej potrzeby, ale jemu nie zabraniam :) przynajmniej wtedy mam czas dla siebie :)
ja różnie jak mi jakaś podpasuje, to uzywam jednej przez dłuższy czas, a jak często? jak tylko znajduję czas, a ze mam małe dziecko, to i tego czasu mniej :/ ostatnia jaką uzywałam tyo była na noc skin clinic od bielendy z olejem kokosowym i witaminą E. mam wrażenie, ze moje przebarwienia są bardziej zredukowane i skóra stała się bardziej napięta i delikatna w dotyku :)
ja stosuje maseczki i peelingi od bielendy, bo one sa dla mojej cery idealne a przy tym w dobrej cenie. Zwracam głównie uwage przy wyborze na to do jakiej cery sa przeznaczone, sama mam cere tłusta. Na szczęscie bielenda ma przznaczone do róznych typów cery maski więc nie mam z tym problemu:)
Maseczki robię góra dwa razy na tydzień i nie więcej i tak podobno powinno się robić, żeby za bardzo też nie zniszczyć cery. Obecnie używam maseczki z Avonu, aczkolwiek słyszałam, że z zielonej i różowej glinki też jest bardzo dobra. Jak tylko skończy mi się ta obecna to na pewno będę szukać czegoś nowego, co jest lepsze.
Staram się raz w tygodniu, ale czasem wychodzi rzadziej - jeśli mam jakieś wyjście w weekend, to albo robię maseczkę w piątek, albo odpuszczam - u mnie zawsze jest ryzyko tego, jak skóra zareaguje na maseczkę... chyba, że mam pod ręką coś co już sprawdzałam i nie miałam później problemów ;)
Ostatnio raz w tygodniu maseczka węglowa od Bielendy Carbo Detox, ponieważ mam problemy z przetłuszczającą się cerą i walczę z niedoskonałościami. Aktywny węgiel zawarty w maseczce absorbuje zanieczyszczenia, matowi cerę i zmniejsza widoczność porów. Dobrze, że producent produkuje ją w saszetkach, co jest bardzo praktyczne przy wyjazdach, szczególnie na wakacje.