Chociaż kosmetyk niebezpieczny, bo z jego powodu zaczęłam spóźniać się do pracy (wersja: Orchidea Chińska)! Poranny prysznic przeciąga się w nieskończoność, bo nie mam dość ani tej boskiej, aksamitnej pianki, ani jej ujmującej woni. Zapach niesamowicie trwały, otula skórę tajemnicą, nutą słodyczy, przenikającym powiewem świeżości. Mam wrażenie, jak gdyby ktoś podał mi tlen :-) Ten efekt wzmacniam dodatkowo kremem i perfumami z tej samej linii zapachowej. A efekt - domyślcie się sami...