Po bardzo pozytywnych doświadczeniach ze standardowym Carmex'em w słoiczku postanowiłam zakupić ten balsam. Skusiłam się na niego głownie ze względu na to, że opakowanie jest o wiele bardziej higienicznie i mogłam mieć ten balsam zawsze przy sobie i użyć go w każdej sytuacji. Opakowanie jest standardowe, nieprzezroczyste, przez co nie widać zużycia, a gdy produkt jest już na wykończeniu bardzo ciężko go wycisnąć do końca, gdyż tubka jest dość twarda. Aplikator w postaci półkuli z dziurką. Nie jest zbyt komfortowy, trzeba mieć zawsze ze sobą lusterko, bo inaczej ciężko równomiernie go nałożyć. Konsystencja jest dość dziwna ani rzadka, ale tez nie gęsta (zupełne przeciwieństwo Carmex'u w słoiczku), na ustach wydaje się być dość tłusty. Pozostawia dziwną, nieprzyjemną warstwę, która nie wchłania się w usta. Po prostu na nich jest, a po kilkunastu minutach znika, a usta znowu są suche... Nie zawiera żadnych drobinek ani koloru. Na ustach jest zupełnie przezroczysty, ale daje efekt mocnego nabłyszczenia. Zaraz po aplikacji daje na ustach uczucie chłodzenia i świeżości. Zapach wiśniowy jest całkiem ładny, odrobinę "lizakowy". Co do działania, moim zdaniem balsam nie działa tak, jak obiecuje to producent. Nie nawilżał moich ust, nie koił ich. Działał chłodząco i natłuszczająco, ale na bardzo krótko. Dla moich ust nie zrobił niestety nic dobrego, ale też ich nie przesuszył. Według mnie na ten produkt szkoda pieniędzy, jego "brat" w słoiczku jest o niebo lepszy!