Soraya do opalania Balsam do opalania SPF 45 wodoodporny 100 ml

Muszę przyznać, że przygotowania do sezonu letniego odłożyłam znów na ostatnią chwilę. Przed niedzielnym wypadem za miasto okazało się, że w naszej kosmetyczce brakuje kremu z filtrem dla dzieci. Po drodze mąż zatrzymał się pod drogerią no i się zaczęło. Wybór był bardzo trudny, ponieważ półki sklepowe uginają się od tego rodzaju preparatów. Co jeden to ładniejszy i kusi obrazkami kolorowych piłek i parasolek plażowych. Ja też miałam swoje wymagania co do kremu. Szukałam czegoś odpowiedniego dla dzieci, więc faktor musiał być dość wysoki, ale też zależało mi, żeby był to preparat za równo na twarz jak i do ciała. Ograniczeniem było też kryterium wieku dziecka od jakiego można zastosować krem z filtrem przeciwsłonecznym, no i z pewnością musiał mieścić się w torebce, żebym mogła zawsze zabrać go za sobą. Pani ekspedientka w przypadkowej drogerii bardzo mocno poleciła właśnie ten krem. Mimo, że producent zalecał stosowanie od roku pani zapewniała, że przy ośmiomiesięcznym niemowlaku też się sprawdzi, a na pewno nie zaszkodzi, więc też z braku czasu podjęłam decyzję i go kupiłam. To już nie pierwszy raz kiedy robię zakupy w pośpiechu i pod wpływem chwili podejmuję błędne decyzję, a za błędy trzeba płacić, w tym przypadku nawet słono, bo za pięćdziesiąt gram kremu prawie trzydzieści złoty. Jak dla mnie to rozbój w biały dzień. Opakowanie to butelka z pompką bardzo jaskrawo pomarańczowa. " Soraya" to nie pierwsza firma, która wykorzystała ten kolor na opakowaniu w produktach do opalania, może ma się kojarzyć ze słońcem, nie wiem ale na pewno przyciąga uwagę i odróżnia się na tle innych kosmetyków na sklepowych półkach. Jak już pisałam to butelka z pompką a do tego jest przezroczysta przykrywka. Higieniczność używania pompki może i jest argumentem, ale dla mnie jego przeciwieństwem jest fakt, że przy tego typu opakowaniu wydobycie resztek jest wręcz niemożliwa, a pompka nie sięga do dna więc dość sporo kosmetyku ląduje w koszu wraz z bezużytecznym opakowaniem. Zapach jest lekki, delikatny, powiedziałabym nawet przyjemny. Bardzo pasuje do dzieci może oceniła bym go nawet jako lekko słodkawy. Zapach to chyba jedna z mocniejszych zalet tego kremu. Konsystencja jest jasnoróżowa, nawet dość gęsta. Miałam trudności z jego rozprowadzeniem, bo po kontakcie ze skórą zupełnie zmieniał konsystencję. Stawał się jakby tępy, może nawet kredowy, przez co nie wchłaniał się szybko i na skórze długo utrzymywała się biała warstwa. To było straszne zwłaszcza gdy używa się go przy dzieciach. Dziecko się denerwowało a ja cały czas próbowałam wetrzeć go w skórę. Rezultat był przeważnie taki, że mała wcierała go w ubranie na którym pozostawały białe plamy bardzo podobne do takich jakie pozostawiają antyperspiranty w sztyfcie. Niestety zapewnienia producenta, że to produkt wodoodporny nie sprawdziły się. Krem po kontakcie z wodą zmywał się ze skóry i trzeba było znowu go aplikować, aby nie doszło do poparzenia słonecznego. Nie koi i łagodzi podrażnień. Nie nawilża, ani nie odżywia. Co prawda nie podrażnia, ale jak dla mnie skóra reaguje na niego zupełnie obojętnie to znaczy ani jej nie przypochlebia, ani nie szkodzi. Wydajność oczywiście oceniam bardzo nisko dlatego, że trzeba poprawiać aplikację po jakimś czasie, jak i po kontakcie skóry z wodą. Jego działanie jest równie obojętne jak moja ocena, a ja mam kolejną nauczkę, że nie odkłada się na ostatnią chwilę preparatów z filtrem. Koniec końców cały krem zużyłam razem z mężem głównie do ciała, raz nawet doszło do poparzenia słonecznego na plecach więc jego skuteczność też jest wielkim znakiem zapytania. Ja już nigdy więcej nawet na niego nie spojrzę przechadzając się po między sklepowymi regałami, a co dopiero mówić o ponownym zakupie. Chętnie wróciła bym do tego sklepu i uprzedziła panią jaki bubel wciska klientom, na pewno sama go nie stosowała skoro tak go chwaliła. Niestety tego typu sytuacje zdarzają się często, kompletnie nie znające się osoby doradzają nam przy zakupach kosmetyków. ***Nigdy, nigdy więcej!***