Innym razem postanowiłam powiększyć grono konsultantek Oriflame i nawet skusiłam się na kursik wizażu ,za który oczywiście zapłaciłam znowu nie tak mało w stosunku do tego, co faktycznie wizażystka pokazała. Nie dość, że się spóźniła 40 minut, to właściwie 4 godziny minęły nie wiadomo na czym, pomalowałam koleżankę byle jak , bo sama nie umiałam, mnie nikt nie malował, bo nie było komu, za te kilkadziesiąt złotych mogłyśmy się pobawić kosmetykami, które pani wizażystka przywiozła ze sobą i to właściwie wszystko. Jedyna rzecz, jaką zapamiętałam to to, że dobrze mi w fiolecie.
Na koniec pani przeczytała o typach urody /na pewno wiecie, rozumiecie/ i pokazała zestaw kolorowych chust/ jak któraś chce, niech sobie do lustra poprzymierza/. Dyplomy wypisała i zapakowała kuferek i /chyba wiecie już wszystko, nie?/