Jestem ciekawa po co sięgacie najczęściej podczas wykonywania makijażu. Macie jakieś swoje typy, porównywałyście? Aplikację których produktów nie wyobrażacie sobie inną metodą? Zacznę ja: cierpię na typowe pędzlowe-love. Wszystko co mogę, aplikuję właśnie w ten sposób od pewnego czasu. oczywiście nie było tak na początku- pamiętam czasy podkładu nakładanego palcami, pudru dołączoną gąbeczką, a cieni jedynie pacynką. Póki nie sięgnęłam po pierwszy zestaw pędzli dziwiły mnie opinie dziewczyn-vlogerek, które mówiły, że nie wyobrażają sobie nakładania podkładu palcami. Obecnie jestem tego samego zdania, chociaż wędruje do mnie specjalna gąbka, którą niedługo będę testować i być może za chwilę powiem 'pa-pa' skunksowi i będę wierna tylko tej metodzie. Oczywiście nie neguję aplikacji fluidu palcami- ma to swoje zalety, kosmetyk trochę się 'ociepla' i lepiej dopasowuje. Zrozumiałam jednak słowa 'nienawidzę mieć uciapanych palców podkładem'. O ile z podkładem/korektorem można sobie poradzić palcami, a pudrem gąbką dołączoną do zestawu (chociaż też już sobie tego nie wyobrażam), to pędzel do różu/bronzera oraz cieni do powiek to moje 'musi być', bez których nie wyobrażam sobie nakładania tych produktów. Okazuje się, że cienie w kremie są moją prawdziwą zmorą- nabyłam kilka ostatnio i z uporem maniaka próbuję ja nakładać na powieki pędzlami, co nie daje takiego efektu jak opuszki palców. Zaczynam doceniać podkreślanie brwi, więc bez skośnego pędzla też nie wyobrażam sobie kosmetyczki. A które uważam za zbędne na początku? Na pewno zbędne są pędzle do ust, spiralki, pędzle do kamuflażu, skunksy. w takiej kolejności. Dziewicza 'kosmetyczka' też nie musi zawierać zalotki. A jakie jest Wasze zdanie? Pędzle, gąbki, opuszki palców... a może jeszcze inny rodzaj aplikacji?